Moje życie z cukrzycą zaczęło się jak miałam 4 lata. Niewiele pamiętam z tamtego okresu, ale wydaje mi się, że jako dziecko nie odczułam diametralnej zmiany. W tym wieku dzieci uczą się nowych rzeczy, poznają świat, więc ten okres wspominam jako dość normalny. Choć rzeczywistość była zupełnie inna. Z tego co opowiadała mi mama, która jest lekarzem, ona sama po usłyszeniu diagnozy nie bardzo wiedziała „z czym to się je”.
Jak zachorowałam nie było pomp insulinowych, ba nawet penów (wstrzykiwaczy). Nie było glukometrów. Do podawania insuliny służyły insulinówki- małe strzykawki i fiolki, a poziom cukru oznaczało się w moczu, wykonując badanie, które z perspektywy małego dziecka wyglądało jak eksperyment w laboratorium.
Pamiętam szpital przy ulicy Staszica w Lublinie. Jedna sala mniejsza, dwie duże po kilka łóżek i ja chowająca się pod jednym z nich z kawałkiem batona, którego dostałam od jakiegoś dziecka nie chorującego na cukrzycę. W pamięci mam też gabinet zabiegowy i moment kiedy pobierali mi krew z żyły- nie płakałam. Były też pielęgniarki zawsze uśmiechnięte i pomocne.
Najlepsze wspomnienia związane z chorobą mam jednak z kolonii organizowanych przez Koło Pomocy Dzieciom i Młodzieży z Cukrzycą w Lublinie. Jeździłam na nie jako uczestnik przez co najmniej 10 lat i raz jako wychowawca. Moje pierwsze kolonie miały miejsce w Firleju- 27 lat temu, na które pojechałam jeszcze z mamą. Na tych corocznych wyjazdach poznałam cudowne osoby, kolegów i koleżanki, z częścią utrzymuję kontakt do dziś.
Na koloniach nigdy mi się nie nudziło, zawsze było co robić. Dużo zwiedzaliśmy, do wielu miejsc powracam nie tylko we wspomnieniach. Na dzień wyjazdu czekało się cały rok, bo właśnie na koloniach można było nauczyć się wielu nowych rzeczy, to właśnie na koloniach jadłam najlepszą kiełbaskę z ogniska i co roku brałam ślub z nowo poznaną miłością 😀. To były wspaniałe chwile, spędzone wśród dzieci takich samych jak ja, kopalnia wiedzy i doświadczeń, których nikt mi nie odbierze.
Przeszłam przez wszystkie szczeble edukacji. Jak każde dziecko miałam lepsze i gorsze dni. Jednak, pomimo choroby, nie czułam się gorsza od moich rówieśników. Kto miał wiedzieć o chorobie to wiedział, nie chwaliłam się specjalnie, ale też nie ukrywałam się. Starłam się funkcjonować jak każde inne dziecko, byłam dość aktywna, nie lubiłam zostawać w tyle. Rodzice dawali mi raczej dużo swobody, nauczyli mnie, że cukrzyca nie musi ograniczać, nigdy nie dali mi odczuć, że wymagam specjalnego traktowania. Oczywiście pewien nadzór musiał być, jednak dość szybko nauczyłam się samokontroli, co pozwoliło mi funkcjonować w szkole, jak i poza nią, bez większych problemów.
Uważam, że cukrzyca nie jest moim ograniczeniem. Wiem, że mogę z nią robić praktycznie wszystko. Ograniczać mogą nas tylko ludzie. Przykładem tutaj może być lekarz medycyny sportowej, który nie pozwolił mi grać w meczach ligowych. 8 lat trenowałam piłkę ręczną, jeździłam na obozy sportowe i turnieje zagraniczne. Trenerzy nie mieli nic przeciwko, szczególnie, że byłam świadoma swojej choroby i zawsze odpowiednio przygotowywałam się do treningu czy meczu. Dlatego pomimo zakazu gry w meczach ligowych, trenowałam dalej i jeździłam na turnieje.
Przykre było jedynie to, jak lekarz na moje stwierdzenie, że są olimpijczycy, którzy zdobywają złote medale, powiedział „chyba paraolimpijczycy”. Miałam wtedy dziesięć może jedenaście lat. Z piłki ręcznej zrezygnowałam sama dopiero w liceum.
Podobna sytuacja spotkała mnie jeszcze raz, piętnaście lat później, gdy starałam się o pracę w ochronie. Wtedy lekarz medycyny pracy nie wyraził zgody na pracę na tym stanowisku. Użyłam tego samego argumentu, o olimpijczykach. Jakże byłam zaskoczona kiedy lekarz odpowiedział mi dokładnie to samo co jego poprzednik. Pomimo to pracuję tam gdzie chciałam, choć na innym stanowisku. Rozumiem czasy kiedy faktycznie nie mieliśmy olimpijczyka, nawet słynnego polskiego sportowca chorującego na cukrzycę, choć na świecie ich nie brakowało, ale teraz, kiedy leczenie cukrzycy poczyniło wielkie postępy, gdzie świadomość społeczeństwa jest duża, wciąż napotykamy na bariery. Musimy jednak pamiętać, że nie są one nie do pokonania.
Obecne czasy zdecydowanie sprzyjają chorym na cukrzycę. Jest bardzo dużo informacji o tym jak sobie radzić z tą chorobą i jak zwiększyć komfort życia. Są także liczne grupy wsparcia, gdzie osoby chorujące dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem.
Poniżej znajdziesz kilka stron internetowych, które warto śledzić:
- Kopalnia wiedzy, portal stworzony przez Jerzego Magierę, również chorującego na cukrzycę typu 1- mojacukrzyca.org
- Strona Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków- diabetyk.org.pl
- Informacje ogólne o cukrzycy i jej różnych typach znajdziesz pod tym adresem- cukrzyca.pl
- Strona internetowa miesięcznika Diabetyk wydawanego od 1988 r. – diabetyk.pl
- Strona internetowa Koła Pomocy Dzieciom i Młodzieży z Cukrzycą w Lublinie- cukrzyca.lublin.pl moje lokalne źródło.
W social mediach znajdziesz również wiele stron internetowe oraz grupy dedykowane diabetykom. Jeżeli jednak chcesz indywidualnej porady, czy chcesz zwyczajnie pogadać to czekam na wiadomość od Ciebie. Z przyjemnością posłucham Twojej historii.
P.S. Przepraszam za jakość zdjęć….takie były czasy 😉